– Nie musisz się już bać tego wielkiego komara.

– Czemu?

– Bo nakarmiłem go tą panią.

– Jak to?!

– No bo widziałem, jak usiadł jej na łydce i konsumował. I nic nie zrobiłem.

– No wiesz co!

– A co miałem zrobić! Zacząć ją w środku poważnego koncertu macać albo w ogóle okładać po nodze? Przecież bym jej nie wyjaśnił i by się na pewno przestraszyła, i wszczęła raban.

– Hehe.

– To się nie ma co śmiać. Było wiadomo, że jeśli ten komar nie nasyci się nią, to na pewno ze mnie uczyni swoją bezwolną ofiarę.