– Ja niby coś takiego mówiłem?
– Nie, to ja mówiłem.
– Kiedy?
– Zapisałeś przecież.
– Gdzie zapisałem?
– No, pamiętasz taką świnkę, gdzie udostępniasz swoje posty?
– Ja niby coś takiego mówiłem?
– Nie, to ja mówiłem.
– Kiedy?
– Zapisałeś przecież.
– Gdzie zapisałem?
– No, pamiętasz taką świnkę, gdzie udostępniasz swoje posty?
– Ta pani jest klimatologiem, analizuje te, ekstrema pogodowe. Fale upałów, polewy, susze…
– Polewy? Znaczy się: ulewy czy powodzie?
– Jak poleje, to powódź.
– A jak się powodzi, to polej!
– Bardzo fajnie się było zobaczyć i liczę na ruchłą powtórkę!
– Wiesz, że hotele mają czasem specjalny cennik na czyszczenie pościeli z kału?
– No co ty! To spytajmy, ile u nas kosztuje czyszczenie po durchlagu.
– Po czym?
– Powiemy, że miałem w pokoju durchlag i trzeba wyczyścić.
– Tu jest chyba jeden z najlepszych hoteli w Rzymie.
– A jak się nazywa?
– Eklezjor!
– Hi! Where are you from?
– Here, Warsaw.
– Hmm, you look Chechnian.
*
– Zawsze mi się podobałeś.
– Nic mi o tym wcześniej nie współżyłeś.
*
– Co on powiedział? „My penis is dismal”?!
– Ja tam słyszałem coś ze „small”…
– Aha, w każdym razie jak zwykle przechwalał się swoją karierą naukową.
Po tych frazach trafiano w ostatnich trzech miesiącach przez wyszukiwarki na mrówkodzika:
przejężyczenie wiersza
szukam laski chętnej na mefedron
bdsm skruty
ruchają się normalnie
perhydroliza
ohydne broda wiersz
co to znaczy korzystnie wygladasz
amfetamina spulchniacz
prosrytutki pruszków
spedalony dupcyngiel
krystian legierski naked penis
proba krytyki wszelkiego objawienia
zargon na cos niesmacznego
darmowe filmy najbardziej fikuśny seks
allegro krzyż z brzozy smoleńskiej
potocznie o ubraniu komunijnym
porno bagietki
co oznacza pingwin z dziubkiem
opowiadania erotyczne babćia 2016
– Broch mi się z tobą jakoś kojarzy.
– Naprawdę? Przyznam, że nic nie czytałem. Ale oczywiście o nim słyszałem. On napisał na przykład…
– No, to na „ś”. Śśś… Śśśmmm…
– Coś ze śmiechem… „Śmiech Owidiusza”?
– „Śmierć Wergilego”!
– Odkąd walnąłem gdzieś z rozpędu, że Krakowiaków i górali napisał Bogusław Wojciechowski, i to poszło w publikacji, staram się sprawdzać nawet najbardziej oczywiste rzeczy, zanim wypuszczę. Jak to powiedział kiedyś żartobliwie Julian Kornhauser: „Ja wiem, że Kordiana napisał Mickiewicz, ale dla porządku i tak sprawdzam”.
– Nie Julian Kornhauser, tylko Mieczysław Grydzewski. I Nie Mickiewicz Kordiana, tylko Słowacki Pana Tadeusza. I nie „dla porządku”, tylko „dla pewności”.
– No, sam widzisz.
– Sam przyznasz, że łatwo nie jest.
– Fakt, ja nie jestem łatwy, a ty też nie jesteś ładny.
– Szkoda, że nie mamy tej, no, kaczuszki.
– Czego?
– Oj, kubeczka. Zapomniałem tego słowa, więc użyłem innego, pierwszego lepszego na „k”.
– Cóż, mogłeś w sumie wybrać gorzej.
– Na pochyłe drzewo wszystkie brzozy skaczą.
– Kukułki? Raczki? Irysy? Ohyda! Jako dziecko się brzydziłem, żaden obcy pan by mnie na pewno nie wywabił z piaskownicy na takie cukierki.
– No… To są cukierki, od których ja też mam traumę.
– Serio? Brzmi ostro! Dlaczego?
– No bo kiedyś jedząc kukułkę, stanąłem na głowie i wpadła mi do jamy nosowej, a potem mama próbowała mi ją wyciągnąć…
– A czym?
– Ołówkiem.
– Wiedziałeś, że Árpád Miklós nie żyje? Popełnił samobóstwo.
To znaczy samobójstwo, miało być.
Zresztą wszystko jedno.
– …Bo ona kochała Edmunda, który ginie w pocałunku… To znaczy ginie w pojedynkę… Tfu, ginie w pojedynku!
– Grał tam ten aktor, no ten, co się nazywa jak taki zespół… Iron Maiden?
– Jeremy Irons…?
– O, to, to!
– On grał w tym, no, serialu… „Mniej niż życie”…?
– „Więcej niż miłość”…?
– „Wspólna miłość”!
– Wiesz, że Mirella Freni i Pavarotti oboje są z Modeny?
– No co ty, pomyślałbym, że Freni jest z Neapolu, ma taką sosową urodę, jak z reklamu włoskiego fixu do spaghetti.
– Nie, z Modeny są, urodzili się w tym samym roku i mieszkali po sąsiedzku. Ich matki pracowali…
– …Pracowali? W Białymstoku?
– Pracowały w tej samej fabryce. Mieli też tę samą mamkę!
– Niesamowite! Co ona musiała mieć w tym swoim mleku?
– Ocet?
– Co się dzieje po zatruciu arszenikiem?
– Różne rzeczy, zaraz ci przeczytam. O, mam. Bóle brzucha, nudności, wymioty, biegunka, bóle głowy, wylewy do mózgu, utrata przyjemności, wstrząs i śmierć.
– Utrata przyjemności!
– Oboże, znowu bredzę. A nie, jednak mam rację, bo piszą, że w leczeniu takich zatruć stosuje się… BAL*!
————————————————————–
* Jak się potem okazało, BAL to skrót ot British anti-Lewisite, dimerkaprol, antidotum na luizyt.