– Dziesiąty dan to stopień oznaczający osiągnięcie ideału na drodze karate. W praktyce przyznawany pośmiertnie.
– Jakoś mnie nie dziwi, że dla tego narodu osiągnięciem ideału jest śmierć.
– Dziesiąty dan to stopień oznaczający osiągnięcie ideału na drodze karate. W praktyce przyznawany pośmiertnie.
– Jakoś mnie nie dziwi, że dla tego narodu osiągnięciem ideału jest śmierć.
– Ile masz lat?
– Pięćdziesiąt cztery. Ty pewnie ze dwadzieścia trzy.
– Dokładnie tyle! Skąd wiedziałeś?
– Wiem różne rzeczy. Chcesz? Powróżę ci z ręki.
– Proszę. No i co tam widzisz?
– Masz dziwną linię życia…
– A, bo zamierzam popełnić samobójstwo.
– Dlaczego?
– Jak skończę pięćdziesiąt lat.
– Widziałeś tę Azjatkę? Ma zdjęcie córki na komórce.
– To nic niezwykłego.
– Tak, ale ona ma to zdjęcie przyklejone do obudowy po tylnej stronie telefonu.
– Po prostu dalekowschodnia technika wzniosła tapetę na nowy poziom.
– Nie gadaj. Może ta jej córka nie żyje albo coś.
– Możliwe. Mieli gości i azjatycka surowa mama nie mogła się pochwalić superświadectwem córki, więc ją zabiła.
– I teraz żałuje?
– Nie, przyczepiła sobie, żeby pamiętać, co trzeba będzie zrobić z następną córką, jak nie będzie miała samych szóstek.
– Może. Ale co ona tak krąży wokół tych kwiatów?
– Jesteśmy w hali z roślinami azjatyckimi. Może porównuje z tym w swoim ogródku i zastanawia się, czy wobec faktu, że jej są mniej efektowne, już powinna popełnić samobójstwo, czy jeszcze trochę poczekać.
– Masz strasznie jednostronny ogląd. Ja sobie myślę, że to ważne, żeby trochę poznać ludzi. Wtedy zaraz się na nich inaczej patrzy. Nie dehumanizuje się ich. Nie nienawidzi z góry, za stereotypy i tak dalej.
– Tak, trochę poznać warto. Ale bardziej to już nie, bo wtedy dopiero ma się dobre powody, żeby ich nienawidzić!
– Na lekką depresję można brać kąpiel z olejkami, na mocną – z suszarką.
– Rada z suszarka jest anachronizmem w świetle nowych uregulowań z zakresu instalacji elektrycznych (wyjątek to stare budownictwo, ergo stara instalacja elektryczna). Teraz co najwyżej bezpiecznik wywali.
– To trzeba potraktować bezpiecznik super glue.
– Ciekawe, czy ulgixem można popełnić samobójstwo… Byłaby to ulga ostateczna.
– Nie da się. Przeczytałem, że objawem przedawkowania mogą być co najwyżej kłopoty z oddychaniem.
– No, w sumie to raczej nie powinno dziwić.
– Wezmę sto kapsułek i umrę, wyzionę ducha, dosłownie.
– Albo urosną ci cycki, kręcone blond włosy i niewyparzony jęzor!
– Do dzieła! Świat stoi przed otworem!
*
– Nie chlastać mi się tu.
– Czym?
– Wargami.
– Sromowymi?
– Homo, sromo, nie wiadomo!
– Emo?
– Emo to przy nich lux torpeda.
*
– Ej, co wy wyprawiacie?
– Znasz nas dość długo, by patrzeć na to przez różowe okulary 3D.
– A jakie to są 3D?
– Trzy razy „dupa”.
*
– Angielski jest na trzeźwo dla mnie bardzo łatwiej.
– Idź, lepiej zrób mi kanapkę. I mi ją przynieś. Na kolanach. I błagaj, żebym ją zjadł, żebym się nie zagłodził na śmierć.
– Wiedziałeś, że Árpád Miklós nie żyje? Popełnił samobóstwo.
To znaczy samobójstwo, miało być.
Zresztą wszystko jedno.
Więc którą opcję wybierasz? Szybką i bezbolesną? Powolną i przerażającą?
Czy mozolne tłuczenie kijem po łbie, aż padniesz?
– To niby Ionesco, ale dla mnie jednak mało tam jest do śmiechu.
– Aha, aha, czyli taki bardziej Beckett: udajemy, że chcemy sobie ogolić pachy, ale idziemy za stodołę i tą samą żyletką podcinamy sobie żyły.
– Ciekawe, czy oni uczą roboty też popełniać samobójstwo, jak coś zrobią źle.
– Tak, resetują się.
– Bakteryjne to to nie jest, skoro nie masz temperatury. Angina też nie, przy anginie bakteryjnej nie występuje równoczesny nieżyt nosa.
– No tak, to jakaś grypa czy coś. W każdym razie nie wirus Ebola ani Marburg.
– No to dobrze. Zatem samobójstwo odłożę na inny termin.
– Halo?
-Hej, znowu śniło mi się dzisiaj, że nie żyjesz. Tym razem podciąłeś sobie żyły. Nie wyglądałeś najlepiej.
– O, to wybacz. Żyję i mam się dobrze. Choć rzeczywiście parę godzin spędziłem dzisiaj na cmentarzu.
– I co, wykopałeś jakieś złote zęby?
– Jak możesz!
– Ja wiem, czemu ty tam chadzasz. Hieno cmentarna!
– Nieprawda! Tam się też gada o seksie.
– Aha! Więc nekrofilia. A może i fagia?
– Coś tam czasem przekąszamy.
– Ohyda. Dobra, kończ już, bo mnie nudzisz.
– To ty mnie nudzisz.
– No to spadam. A, masz pozdrowienia od mojego faceta.
– Pozdrów go ode mnie, ale całować nie musisz, bo wiem, jak to bywa po ładnych paru latach związku.
– I wtedy Zawieyski umarł.
– Zawieyski to wyskoczył przez okno.
– Tak. I w wyniku tego umarł.
Chinglish i Singlish bawią, uczą, smucą i tuczą niezmiennie od lat. Powynajdywane z Wiewiórem.
Zespół Cotarda – rzadko występujące zaburzenie towarzyszące czasem ciężkiej depresji, objawiające się występowaniem urojeń nihilistycznych o rozbudowanej, absurdalnej treści (zanik narządów, rozpad organizmu, przekonanie o własnej śmierci). Obserwuje się także pobudzenie psychoruchowe, silny lęk oraz obniżenie czucia bólu i skłonności samobójcze (suicydialne). Należy do obrazu chorobowego wystepującego najczęściej w depresji inwolucyjnej.
Nazwa schorzenia wywodzi się od nazwiska Jules’a Cotarda (1840–1889), francuskiego neurologa, który jako pierwszy opisał to schorzenie jako le délire de négation.
W publikacji tej Cotard opisał przypadek panny X, która początkowo zaprzeczyła istnieniu boga i szatana, oraz niektórych części swego ciała, i kazała nazywać się Mademoiselle X. Później utrzymywała, że jest martwa i skazana na wieczne potępienie i nie może już umrzeć naturalną śmiercią.
[za wikipedią]
Więc kułak przycisnąwszy na schylonem czole,
Biegł ku łąkom, gdzie stawy błyszczały się w dole,
I stanął nad błotnistym; w zielonawe tonie
Łakomy wzrok utopił i błotniste wonie
Z rozkoszą ciągnął piersią, i otworzył usta
Ku nim: bo samobójstwo jak każda rozpusta
Jest wymyślną; on w głowy szalonym zawrocie
Czuł niewymowny pociąg utopić się w błocie.
[Pan Tadeusz, VIII]
Я полюбила вас
Медленно верно газ
Плыл по уставшей комнате
Не задевая глаз
Тех что вы вряд ли вспомните.
Бился неровно пульс
Мысли казались голыми
Из пистолета грусть
Целилась прямо в голову.
Строчки летели вниз
Матом ругались дворники
Я выбирала жизнь
Стоя на подоконнике.
В утренний сонный час
Час когда всё растаяло
Я полюбила Вас,
Марина Цветаева.
[Tłumaczenie angielskie (dosłowne) jest tutaj.]