– Jadę właśnie z Berylem, pongo, świnką, królikami i 2 kotami wszyscy pijani. Będziemy 20 20 jaki blok kolor nr drzwi kolor. O nie! Ja nienawidze kolorow. Podaj odcien szarosci.
kolor
Pani z mojego tel ugotowała tobie fasolkę. jest jej tak duwo ze robaczki ja zjedza i ciasto przywioze
[Wychuchol, pisownia oryg.]
———————————–
Ciasto tylko wezmę. Fasolka nie wyszła. Chu chu i dwie lewe rączki
Kiedy noc upada, moje samotne serce dzwoni:
och, chcę zatańczyć z kimś,
chcę z kimś poczuć ruję.
[haiku hrabiny Roletti]
Znajomy, wyszedłszy z toalety, w której zamiast trzech ścian są lustra:
– Nie zauważyłem, że to lustra. Myślałem, że to tryptyk Boga Ojca Wszechmogącego.
– Masz może hiszpańską muchę?
– A czy ty masz ogon kajmana nilowego?
– Ja mam takie ubogie słownictwo, że zawsze się muszę posługiwać onoma… tymi, no.
Ktoś w Cafe „Po Schodkach” komentując czyjąś lokalizację LUB czyjś status higieniczny:
– Nie, ja na [‚brudnɔ]* nie jeżdzę.
_______________________________
* transkrypcja fonemiczna wg API
Wychuchol, prosząc, żebym wyjaśnił mu jakąś niepokojącą go historię:
– Napisz. Bo zamartwiłem się.
W telewizji reportaż o odkryciu w konstelacji Perseusza cząsteczek naftalenu :
– Aaa, to już wiadomo, gdzie po śmierci trafiają emeryci!
Wiadomości na tvn24.
Anita Werner: Jak patrzę na ten rząd…
Znajomy: …To rozpinam stanik i się pocieram.
– Nie no, ja zawsze chciałam tego spróbować – było dziwnie, a teraz boli mnie gardło…
[rozmowa dziewczyny z koleżanką przez telefon, doniesione przez Tazia]
—————————————-
Tazio napisał potem:
Z dalszej części rozmowy wywnioskowałem, że była na rollercosterze i po prostu strasznie się darła… xD
Profesor D., nobliwy wykładowca historii kościoła na UKSW, podczas przerw między wykładami przepisywał w bibliotece gazety. Mówił, że nie ma czasu czytać ich teraz, to sobie przepisze i poczyta w domu.
– Siostro, proszę pobrać Jego Świątobliwości trzy fiolki krwi: na morfologię z rozmazem, na enzymy wątrobowe i na relikwie.
Mrówkodzik opowiada Wolfowi o zamożnym znajomym i jego ekstrawagancjach. Przygnębiony własną niepewną sytuacją finansową Wolf mówi z wyższością godną kapłana:
– Wiesz co, ja nie lubię rozmów o dobrach doczesnych.
Dwóch łysych, hardkorowych dresów jedzie tramwajem. Klną i zachowują się agresywnie. Ludzie odwracają trwożnie wzrok. Jeden dres tłumaczy drugiemu jakąś swoją trudną sprawę. Pokazuje mu coś na kartkach, mówiąc:
– Popatrz, co tu, kurwa, pisze.
– Mówi się JEST NAPISANE.
Mrówk do Rubuka: A jak tam w Instytucie Śmierci i Nędzy?
Rubuk: A co masz na myśli?
Mrówk: No, Instytut Psychiatrii i Neurologii.
Rubuk: Aaa, a myślałem, że moje mieszkanie.
– Można być prostytutką z zamiłowania, ale on był kurwą z premedytacją.
Znajomy, by zakomunikować, że chyba zrobiła mu się gradówka pod powieką:
– A widać moje oko kaprawe?