– Przyszła paczka z apteki. Chcesz zobaczyć? Jest ciekawostka.
– Jakaż, ach, jakaż?
– Mleko w proszku. Dla niemowląt.
– Zamawiałeś?
– No skąd! Chyba taki gratis. Kiedyś dali mi fajny ziołowy sprej do nosa, inny razem krem do rąk, a teraz to.
– Może jak zobaczyli, że kupujesz żel intymny i kosmetyki, to pomyśleli: aha, ona się będzie upiększać, on będzie smarować, i będą dzieci!
– Tak czy siak trzeba coś z tym zrobić. Oddać komuś?
– Oddajmy. Ale komu? I jak mu to dasz? Przecież jak ktoś ma dziecko takich rozmiarów na to mleko, to siedzi w domu i nie wychodzi.
– Może kiedyś się akurat tak złoży… A jaki to ma termin przydatności?
– Patrzę… Sierpień 2020.
– Jezusmaria, to to się teraz będzie rok w domu przewalać, zanim się zepsuje i z czystym sercem wyrzucimy!
– No, nie dograli tego. Skoro już robią program apteka+, to powinni do tego dorzucić mieszkanie+.
E… no mleko w proszku czasem się przydaje jak się skończy normalne i nie ma czego do kawy dosypać. Nie jest to najsmaczniejsze rozwiązanie, ale z braku laku. Kiedyś siostra mi tak zrobiła i nawet nie plułem zbytnio.
NAPRAWDĘ?! Wow, to se zostawię. Każde rozwiązanie jest lepsze niż kawa bez mleka. Zwłaszcza rozpuszczalna, niedajboże.