– Nie wiadomo…
– Podoba mi się, jak używasz tego sformułowania. Co ono u ciebie oznacza? Chyba to samo kiedyś u nas znaczyło „wiadomo”. Czyli…
– No trudno powiedzieć. Takie ogólne potwierdzenie, że się słucha.
– Albo że się nie słucha.
– Właśnie. Jestem do tego tak przyzwyczajony, że czasem zdarza mi się tak przy ludziach. Ostatnio szefowa zadała mi jakieś bardzo konkretne i niezbyt trudne pytanie, a ja odruchowo odpowiedziałem jej „nie wiadomo”. No i popadła w konsternację, i przestała mnie pytać! Doszedłem potem do wniosku, że to niezły sposób, żeby mieć spokój.
– Ale wiesz, efekt zaskoczenia nie zawsze będzie działał.
– A wiadomo?
– Nie wiadomo!