– Czytam, że krawcy z Teatru Wielkiego w Łodzi szyją maseczki.

– O, to fajnie. W Teatrze Wielkim w Warszawie to mogliby się tym zajmować przez cały czas, bo przecież Treliński woli kupować kostiumy u Armaniego…

– Mogliby też szyć knebelki. Dla chudych wyśtoparconych prostytut Trelińskiego. Dzięki temu nie mogłyby jeść i byłyby odpowiednio szczapowate, jak mistrz dyrektor lubi, a przy okazji nie mogłyby śpiewać, z korzyścią dla nas wszystkich.