Archives for posts with tag: foyer

– „Tristan i Izolda to jedna z nielicznych oper, których historyczne znaczenie daleko wykracza poza dzieje śpiewanego gatunku. Arcydzieło podsumowujące półtorawiekowe perypetie harmonii tonalnej i po zęby uzbrojone w amunicję, której przejęcie na początku XX stulecia przez najambitniejszych wagnerowskich następców ośmieliło ich do proklamowania dźwiękowej anarchii.”

– A któż tę poezyję sprokurował?

– Wstydził się podpisać. Tak czy inaczej za dział literacki odpowiada w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej niejaki Marcin Fedisz, legitymujący się doświadczeniem dziennikarza modowego.

– No tak… najważniejsze są fatałaszki!

– W punkt – właśnie mijaliśmy hostessę w stroju wieczorowym, wręcz nocnym. Ale roboczym.

– Czyli w pidżamie była?

–  Oj tam, w pidżamie. Nie wiedziałem, jak omownie powiedzieć, że wyglądała jak lampucera.

 

 

Frazy, po których trafiano przez wyszukiwarki na mrówkodzika w ostatnich tygodniach (co tłustsze pogrubiam):

ruchanie to poezja

spujnik sex

szablon „prosze o smsa”

kurzak aleksandra pudelek

pornole mówione po polsku i dupczenie grubych

dziki obiły jej zderzaki

czy obiera się pistacje

telefon dialog jestem sekretarka

a nie lubisz drętwej atmosfery gabinetów masażu

mrożek zniewieściały

zapach kutaska trzynastoletniego chlopca opowiadanie erotyczne

foyer sexu

aborcja wieszak

rozdarte bachory w ryanair

tercet liter oznaczajacych gloske

– Mówię wam, drugi raz takiego Rachmaninowa nie usłyszymy.

– To optymizm czy pesymizm?

– Racjonalizm.

– To chyba różne porządki.

– Naprawdę, uwierzcie mi.

– „Uwierzcie”? To ja już pozostanę przy tym racjonalizmie.

– Rany boskie, ty widziałeś tego ślicznego chłopaka? Ale się spojrzał!

– No… Zostałeś jego idolem.

– I jego fanem!

– Coś wspaniałego, okrągłe i mieściły się w dłoni. O boże, brzmię jak heteryk mówiący o piersiach. Może wychodzi ze mnie kryptoheteroseksualizm?

– Albo zinternalizowana homofobia.

– No wiesz! Nikt mnie tak nie obraził, odkąd Treliński wystawił Manon!