Archives for posts with tag: gust

– Za sprawą globalizacji żyjemy w takim bogactwie, że głowa boli. Jako osoba poświęcająca kulturze średnio jakąś godzinę, dwie dziennie, potrzebuję jakichś drogowskazów, co warto czytać, i takimi są dla mnie te wszystkie Bookery, Srookery i Noble.

  – Podążanie za tym, co wskazują inni, to w gruncie rzeczy zaprzeczenie ideałów  literatury i sztuki w ogóle. Często lepiej już zdać się na zbawienny przypadek (co któraś mutacja przecież jest korzystna) w doborze lektur niż zawierzać takim „pewnikom”.

– A widziałeś tamtego? On jest taki piękny.

– Moglibyśmy być parą: nie byłbym zazdrosny.

– „Tristan i Izolda to jedna z nielicznych oper, których historyczne znaczenie daleko wykracza poza dzieje śpiewanego gatunku. Arcydzieło podsumowujące półtorawiekowe perypetie harmonii tonalnej i po zęby uzbrojone w amunicję, której przejęcie na początku XX stulecia przez najambitniejszych wagnerowskich następców ośmieliło ich do proklamowania dźwiękowej anarchii.”

– A któż tę poezyję sprokurował?

– Wstydził się podpisać. Tak czy inaczej za dział literacki odpowiada w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej niejaki Marcin Fedisz, legitymujący się doświadczeniem dziennikarza modowego.

– No tak… najważniejsze są fatałaszki!

– W punkt – właśnie mijaliśmy hostessę w stroju wieczorowym, wręcz nocnym. Ale roboczym.

– Czyli w pidżamie była?

–  Oj tam, w pidżamie. Nie wiedziałem, jak omownie powiedzieć, że wyglądała jak lampucera.

 

 

 

– Czemu ta pani w głośniku ma taki uśmiechnięty głos? Czy ona nie wie, że mówi o menu w wagonie restauracyjnym i karach za brak biletu?

– Ona chyba nie rozumie. Pewnie nie umie czytać i uczy się tych dźwięków na pamięć, jak melodii bez treści.

– Wiesz, jak to się mówi: De gustibus non omnis moriar.

– Co to leci?

– Jakaś powtórka z Opola, zostaw. Będzie śmiesznie.

– Jezus Maria, Maryla Rodowicz śpiewa Miała matka syna w stroju czirliderki.

– Dziwnie się porusza.

– Tak, drobi w miejscu.

– To się nazywa krok balkonikowy.

– To w sumie wcale nie jest śmieszne.

– Nie jest.

Vinylek stoi ze znajomym i słucha ulicznych grajków.

– O, Let it be.

– Chodź, idziemy.

– Nie lubisz Bitelsów?

– Nie lubię artystów…

– Wyglądała jak skrzyżowanie gustu rosyjskiej Wenus z amerykańską prostytutką. Ze wszystkiego niezadowolona, zniesmaczona. Komentuje kostium: „Kto to słyszał w takich szmatach śpiewać… Ja śpiewałam Halkę w stroju łowickim – pięknie wyglądałam!”

– Ja jakoś do tej pory nie mogę się przekonać do Lutosławskiego.

– Sądzę, że Lutosławski nie miałby nic przeciwko temu.

– Tak, i powiedziałby mi to po francusku.

Lewą półkulą mózgu rządzi ponoć logika, prawą – emocje i intuicja. Qudsja Zaher Pawła Szymańskiego przemawia właśnie do naszych prawych połów. Jest bowiem pierwszą polską operą eschatologiczną, o akcji pośmiertnej.

[strona Teatru Wielkiego–Opery Narodowej]

*

Strona poświęcona samotnym osobom LGBT, oraz tym którzy mają problemy typu prześladowania, depresje i inne związane z życiem homoseksualnym, biseksualnym i transseksualnym !

[strona DobrzeŻeGejWDodatkuSingiel na fb]

*

It sounds like an infection at best.

Zacznijmy od samego słowa „pochwa”.

[zdanie i jego tłumaczenie w słowniku bab.la]

*

Nasze referencje

Jesteśmy dumni z długotrwałej współpracy z naszymi Klientami. Jest ona dla nas zawsze wielką przyjemnością.

[ze strony biura tłumaczeń]

*

Plany Kim-Jong-una, nie powiodły się, i jest to radosna wiadomość dla całego świata. Satrapa pseudo-komunistycznej Korei Północnej […]

[technowinki.onet.pl]

*

Za wielki talent, przebogatą muzyczną wyobraźnię i trójkowy gust

[uzasadnienie nagrody „Mateusz” dla Gaby Kulki]

*

– „Madzia” to brzmi jakoś tak obleśnie

– Ależ skąd, to takie biblijne, pani profesor.

[Rozmowa Magdaleny Środy z Magdą Mołek, tvn7]

*

W dramatycznych utworach i inscenizacjach muzycznych spotykamy również ogromną ilość emocjonalnych jakości estetycznych. […] W barokowej muzyce Monteverdiego efekt dramatyczny zakładany i osiągany jest w sposób widoczny (gest sceniczny, dramatyczny sposób śpiewu).

[pewna wykładowczyni z warszawskiej muzykologii]

– Podobała mi się w ogóle, ale nie mogłam, no nie mogłam iść z nią do łóżka, bo zgadnij, jakie miała majtki. W arbuzy! Rozumiesz? Majtki w arbuzy!

– Czy ja wiem… Ja mógłbym mieć majtki w arbuzy. Mam w myszki Miki, to mogę i w arbuzy.

– Dobrze, ale jeżeli to są ładne arbuzy. Ale te arbuzy były szpetne!

– Widziałeś tego w szarym garniturze, co tak łazi w tę i we w tę?

– Tak, dziwny.

– Jakby nie na miejscu.

– Podoba ci się?

– Nie podobał mi się, ale z tym jest jak z piosenkami popowymi – za dwudziestym razem jak leci w radiu, to czasem nawet zaczynasz lubić.

– Czyli ci się podoba?

– Nie słucham radia.

 

– Ostatnio mnie zachwyca Pistorius, popatrz.

– Pistorius? Czym konkretnie?

– Wszystkim!

– Mnie nie zachwyca. Twarz ma jakąś taką… To znaczy, wiadomo, z łóżka bym nie wyrzucił, jakby już tam był…

– No pewnie, że byś nie wyrzucił! Bo jak to, kalekę?!

– Aż tak ci się podoba? Dla mnie jest za mało męski jak na dresa, a za ostry jak na chłopca. Nie moje decorum.

– Jest idealny. Doskonały. Dochodziłbym z nim czternaście razy. Dwa razy po prostu, a pozostałych dwanaście widząc, jak bardzo tego nie chce.