– Do you like your lithe?
– My what?
– Your lithe.
– My lies?
– No, your lithe.
– Oh, you mean life!
– Yeth. I tend to lithp when I’m drunk.
– Funny it’s enough to get drunk to make life and lies become the same…
– Do you like your lithe?
– My what?
– Your lithe.
– My lies?
– No, your lithe.
– Oh, you mean life!
– Yeth. I tend to lithp when I’m drunk.
– Funny it’s enough to get drunk to make life and lies become the same…
– „POLSKA OPERA KRÓLEWSKA… dzisiaj… tu i teraz… na nowo podejmuje tę prawdziwą, dobrą i piękną… polską i królewską… tradycję opery jako… służby poprzez dzieło. Podejmuje ją w nowej… zarówno polskiej jak i europejskiej rzeczywistości Wspólnoty Europejskiej… i Rzeczypospolitej Polskiej… których wspólnota i dzieła wytrwale podejmują… PRAWDĘ… DOBRO… PIĘKNO. Podejmuje ją jako dzieło powołane do życia szczególnym aktem Pana Premiera i Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego… Pierwszego Sługi Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Polsce – PANA PROFESORA PIOTRA GLIŃSKIEGO POLSKA OPERA KRÓLEWSKA… tu i teraz… dzisiaj… na nowo podejmuje dzieło, które swoją tożsamość i powinność odnajduje w żywiole kardynalnych wartości kultury Europy, którymi niezmiennie są… PRAWDA… DOBRO… PIĘKNO”
– Myślę, ze te wielokropki symbolizują nabieranie oddechu przez tenora…
– Strasznie trudno się oddycha, jak się jednocześnie śpiewa i klęczy. Pod stołem.
– A jak się poprawnie wymawia po duńsku „Kierkegaard”?
– Śirkegor.
– Brzmi jak „siurkiem go”.
– Mniej więcej.
– W sumie pasuje mi to do jego filozofii.
– Że jest taka zwiędła i siurkowata?
– I raczej do olania.
– On nawet nie jest w stanie wyartykułować „pożądaj za mną”.
– Czego?
– Podążaj za mną!
*
– Z kim jesteś?
– Z tamtym. Dziś poznałem, jutro nie poznam.
*
– Tam kolesie są lepszej jakości.
– Może i są… A może z nimi jest jak z librettami zagranicznych oper: więcej się wybacza tekstowi w obcym języku.
– To bardzo ciekawe, co pani mówi.
– Ale ja jeszcze nic nie powiedziałam.
*
– Blisko, coraz bliżej.
– Bliżej do końca niż do początku.
– Powiedz mi, prawda, że to prawda?
*
– Ej ty, ruhasz się?
– Jak ty dziwnie mówisz! „Ruchasz się” przez samo „h”?
– Nie, w dupę.
*
– Idziecie?
– Nie no, pierwsze spotkanie to chciałbym tak intelektualnie, no i wtedy ewentualnie.
– Posłuchaj sam. Mieszkańcy Rzymu kwaczą, w Neapolu kraczą…
– …A tu, w Mediolanie jakby gęgają.
– Ha, i wiem już, dlaczego oni tak chętnie używają klaksonu – bo im przypomina głos mammy!
– Zobacz, jak się nazywa ta miejscowość!
– Roffofyca!
– Tiaa, nauka dykcji, lekcja minus piąta.
– Bo ja pfecief mówię pfef dwa robaki.
– Jak ten, co sobie wsadzał kamienie do ust.
– Ten taki, no, Sokrates?
– Fokratef nie.
– Demostenes!
– Demoftenef. A nie Damoklef?
– Damokles to sobie wsadzał miecz!
Słuchamy Dalidy, robię Rabbiowi przyśpieszony kurs dla początkujących. Dalida śpiewa. Po francusku. Rabbio:
– B a r d z o l u b i ę w ł o s k i e p i o s e n k i ! Takie przaśne są.
– Przaśne?
– Takie lalalinkowe.
– Możesz mniej hermetycznie?
– No chyba nie.
– Mieliśmy taką panią od religii w podstawówce. Miała strasznie dziwną wymowę. Mówiła „mydlmy się”. No to się mydliliśmy. Pewnego dnia cała klasa przyszła na lekcję religii z… gąbkami.
– …Tak jak z dziennikarzami mówiącymi „w roku dwutysięcznym dwunastym”. Ja się też przez nich osuchałem i zacząłem źle mówić.
– „Osłuchałem”.
– Powiedziałem „osłuchałem”.
– Powiedziałeś „osuchałem”.
– Nie, „osłuchałem”. Ty już z założenia nie słyszysz tego „ł” łu mnie.
– Czyje to?
– Glucka.
– A to się nie wymawia „Glück?”
– Nie, Gluck to takie szczęście, któremu czegoś jednak zabrakło.
Frazy z wyszukiwarek, po których ludzie trafiali ostatnio na mrówkodzika. Co ciekawsze wytłuszczam.
proktopenteteris
edward gorey kto to hipster
dzieciece hasla cytaty otlenku wegla
autor wiersza „prysk”
knur murzasichle-
tortury kobiet pochwy
mówili kachnie, że jej z dupy
feromony suki
koszulka z mrówkojadem w swetrze
trucizna wypracowanie
w damskich ciuchach na codzień opowiadania
bach – jam dość rad
okowy grzechu
jak wymawia sie rimming
łechtaczka, wiersze
ruchanie dentystka opowiadanie
jakie grupy działaja w parafi co przyblizaja do boga i poma
Lata temu w Kanadzie. Zima, mróz, śnieg po kolana. Ojcu mrówkodzika padł akumulator, nie może odpalić silnika. Stoi więc gdzieś na poboczu zestresowany i zatrzymuje kolejne samochody, pytając:
– Excuse me, can you help me? I need some booze.
Kierowcy na dźwięk tych słów zamykają szybę i odjeżdżają bez słowa. O co chodzi? Dopiero któryś z kolei zatrzymany przygląda się przez chwilę i mówi z namysłem:
– You mean you need some boost?